Wczoraj na wieczór okropnie się męczyłam z cofaniem, a w żoładku ogień..
Ranek ok. Wstaliśmy do przedszkola bez problemu... Jak wróciłam zajęłam się sprzątaniem.
Gdy wstał szanowny ruszylismy na zakupy po powrocie obiadek a teraz odpoczynek.. Ale jest jedno ale...
Ciągle mam głowę pełną pytań: czy ze mną wszystko w porządku ,czy nie jestem chora, czy jestem bądź nie w ciąży,..
Ostatnio wszędzie krąży temat raka a ja.... wyszukuje sobie jakiś boli.. Może i głupie, ale ciągle mnie coś ostatnio boli jak nie piersi to brzuch jakby jajnik, bolą mnie biodra i krzyż tyle ze 2 ostatnie to pewno powikłanie po wypadniętym dysku..
Ehh to tyle co mnie dziś dolega.. Może jutro będzie lepszy dzień...
A w temacie dziecka... ruszyło dziś do przedszkola jak co dzień zadowolony bardzo.. Zrobił mi papa i poszedł... Wracając już nie był taki wesoły ponieważ chciał zostać jeszcze w przedszkolu.. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu... Moje dziecko jest odważniejsze niż ja.. i jego sposób zaaklimatyzowania się jest porażająco szybki..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz