Witajcie jakoś po Świętach ciężko było się ogarnąć..
Niestety nawarstwiło się wiele, fakt faktem wróciliśmy do domu w 4, ale nie nie nie z ciążą niestety, a z moim bratem. Ciesze się ponieważ mam z kim pogadać więcej pospacerować i mniej myśleć.
Święta hmm jak dla mnie średnio udane. Jak zwykle zepsuła wszystko jedna osoba. W dodatku samo to że nie byłam u siebie, nie mogłam się położyć kiedy chciałam i ciągłe wysłuchiwanie jak źle wyglądam zmęczyło mnie nie na żarty...
Adaś wrócił do przedszkola zadowolony bardzo... wiadomo w domu dziecko się nudzi tym bardziej jak ja chwili dla niego teraz nie miałam bo doprowadzałam mieszkanie, a głownie łazienkę do porządku.. i to pranie myślałam że się nie skończy:(
W końcu też załatwiłam dla mnie ważną sprawę... Gina... Wiem już co jest na rzeczy i będę musiała podleczyć niewielka infekcję i się sprężyć.. Ale jeszcze do dzisiejszego telefonu byłam strzępkiem nerwów:P Ale moge odetchnąć z ulgą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz